Geoblog.pl    Lofociarze    Podróże    Brazylia i Argentyna    San Antonio - Salinas Grandes - Purmamarca
Zwiń mapę
2007
03
gru

San Antonio - Salinas Grandes - Purmamarca

 
Argentyna
Argentyna, Purmamarca
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13931 km
 
ellooo :)
Witamy ponownie po malej przerwie. Ostatnie 4 dni (pn-pt) poswiecilismy na poznanie okolic Salty, a dokladnie dwoch prowincji na polnocy Jujuy i Salte. W miescie Salta trafilismy do informacji turystycznej, a nastepnie do agencji turystycznej zajmujacej sie organizowaniem jednodniowych wypadow w najatrakcyjniejsze miejsca. Po wysluchaniu calkiem interesujacego 15min wykladu z pokazem zdjec zdecydowalismy sie na zobaczenie polnocy za pomoca zorganizowanej wycieczki. Na kolejne dwa dni postanowilismy wynajac samochod. Tak sie zlozylo, ze maz naszej agentki pracuje w firmie wynajmujacej samochody. Jest francuzem, ktorego rodzice sa... tak! Polakami :) Zalatwilismy wszystkie formalnosci mieszajac przy tym polski z hiszpanskim w najlepszym wydaniu :)

Dzien 1 , 03.12.2007
Rano o 7 odebral nas minibus z 10 innymi mlodymi ludzmi z calego swiata. Ekipa dosyc fajna, moglismy przeciez trafic na niemieckich emerytow ( z calym szacunkiem dla emerytow:) Nasz sympatyczny lokalny przewodnik chyba niezle imprezowal w weekend, poniewaz minela godzina zanim pozbyl sie pijackiej chrypki. Ale potem sie rozkrecil i opowiadal duzo ciekawych historii ze szlaku. A szlak jaki pokonywalismy, to droga wzdluz linii kolejowej "Pociagu do chmur" , ktory niestety na razie nie jezdzi. Powodem jest slaba kondycja infrastruktory. Trasa pociagu zaczyna sie w Salcie (okolo 1500m n.p.m.) biegnie na zachod, a nastepnie na polnocny zachod, az do ostatniej miejscowosci San Antonio de los Cobres, ktora polozona jest na wysokosci 3700m n.p.m. Typowe miasteczko gornicze, z niska zabudowa, na srodku niczego, gdzie biali z minibusow przechadzaja sie glowna ulica robiac zdjecia indianom i gdzie indianie odkryli juz, ze za kazde zdjecie mozna dostac 1 peso. Trasa pociagu jest bardzo piekna, a przy budowie linii uczestniczyli glownie imigranci z Europy wschodniej. Wielu z nich zginelo przy budowie z powodu np. lawin, dlatego tez na stromym zboczu wzdluz linii kolejowej umiejscowiono cmentarz.
W San Antonio mozna bylo juz odczuc zmiany wysokosci, ale we znaki dala sie dopiero kiedy na jednym z przystankow pomaszerowalismy obejrzec ruiny osady indianskiej sprzed epoki Inkow, w ktorej mieszkalo okolo 3000 osob, a ktora zostala opuszczona w ciagu okolo 100 lat od przybycia Inkow. Ruiny niemalze identycznej osady odnaleziono w Chile, dlatego naukowcy uwazaja, ze zostala ona przeniesiona.Po tym malym spacerze prawie wszyscy rzucili sie na liscie koki, ktore rozdawal nasz wyluzowany przewodnik. Ich zucie podobno zmniejsza objawy choroby wysokosciowej. Podobno :) to bujda dla bialych. Kto wie.. Najwieksza wysokoscia tego dnia bylo 4170m n.p.m. na szczycie przeleczy. Widok z gory byl niesamowity.
Zjechalismy do wysokosci 2500m n.p.m. pokonujac liczne serpentyny i zatrzymalismy sie w "Salinas Grandes" , czyli pustyni solnej. Ogromne polacie soli o grubosci 0,5m ,ktore pokrywaly slodkie jeziora, na srodku pustkowia! Biala ziemia i blekitne niebo, klimat jak z innej planety. Dzien zkonczylismy krotka wizyta w Purmamarca, gdzie znajduje sie "Gora o siedmiu kolorach". Do Purmamarca wrocimy jutro.
Tego dnia nie wrocilismy do Salty z pozostalymi. Wysiedlismy po drodze w miejscowosci Reyes, gdzie znajduja sie zrodla termalne. Po calym dniu na pustkowiach zapragnelismy wody. Zadziwiajaco bogate w rozlinnosc miejsce, zwazywszy na bliskosc gor i wysokosc. Zrodla okazaly sie dostepne jedynie w Hotelu-Spa. Smiesznie musialo to wygladac, dwie zakurzone, ale biale twarze, w brudnych butach i z plecakami :) A tu wszysko blyszczy, lustra, swiecace podlogi, marmury i obsluga klaniajaca sie w pas. Nie zastanawialismy sie nawet sekundy, a co! Nie stac nas? NAS? :) po 2 min lezelismy juz w gigantycznej wannie, a z kranu leciala goraca woda. Wytrzymalismy ten luksus 45min, jak na lofociarzy przystalo :) Po kapieli, cali czerwoni, poczlapalismy do wypasionej restauracji pietro wyzej. Bylismy chyba jedynymi klientami. Kelner - bardzo mily zalapal nawet jak poprosilem o romantyczne swieczki ( a doslownie o swiecznik, nic innego nie bylo w slowniku :) A po tych wszystkich luksusach poturlalismy sie rozklekotanym slaskobusem do hostelu i lulu :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
a&d
a&d - 2007-12-09 00:38
Wielka szkoda, ze ta piekna kolej jest nieczynna - to by była dopiero atrakcja! Z drugiej strony na ich brak chyba nie narzekacie :-) Salinas grandes robi wrazenie (jestem przekonana, ze jeszcze większe w rzeczywistości) jak rowniez śpiąca Indianka w górach na wysokości 3700 m n.p.m z delfinkiem w uchu i czapką adidasa:-)
A zdjecia ze SPA - macie coś do ukrycia:-)?
 
Ciocia
Ciocia - 2007-12-10 22:09
Zdjecie starego samochodu przykrytego brezentem: uwielbiam!! Przywoluje jakies dziwne, melancholjno-abstrakcyjne skojarzenia. Piekny nastroj.
 
Ciocia
Ciocia - 2007-12-10 22:20
Krajobraz ksiezycowy, doprawdy. Nie moge sie oderwac od tych zdjec!!
Bardzo mocno Was sciskam.
 
 
Lofociarze
Agata & Erwin
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 72 wpisy72 106 komentarzy106 847 zdjęć847 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.10.2012 - 16.12.2012
 
 
21.10.2009 - 21.11.2009
 
 
11.11.2008 - 15.12.2008