ellooo :) Ostatnie dwa dni poswiecilem na exploracje Margarity, czesciowo sam, a czesciowo z Michaelem i jego znajomym szkotem Gordonem. Gordon jest zeglarzem i buja sie swoim jachtem zaglowym po calych karaibach przez ostatnie 8lat. Cale mnostwo historii sprzedal mi wczoraj gdy w trojke pojechalismy do Porlamar, ja turystycznie, a oni w celu zamowienia sprzetu na jacht Gordona, na ktory kilka dni temu lokalni banditos zrobili skok. Opowiadal przy okazji o calym swoim zyciu i oprowadzil nas po Pampatar, ktor kiedys bylo sercem wyspy. Caly ruch statkow i turystow przeniesiono do Porlamar (na szczescie) wiec miejscowosc zachowala swoj oryginalny charakter z rybakami wylegujacymi sie na plazy. Tacy to tez rybacy zaprosili nas na cerveza jak przechodzilismy obok nich. Bardzo sympatyczni i goscinni ludzie, a przy tym zero zmartwien, jak tylko sa ryby, kobiety i piwo :) Potem zjedlismy wypasiony lunch w lokalnej knajpce, grillowane owoce morza i mieso, mmm.. Wracajac zahaczylismy jeszcze o najbardzej popularna plaze Playa el Aqua, ktora byla baaardzo spokojna w poniedzialkowe popoludnie. Wracajac jeepem przez przelecz w strone Juangriego trafilismy prosto na wspanialy zachod slonca i wtedy wpadl nam do glowy pomysl wspinaczki na najwyzszy szczyt Margarity. Jaki jest wysoki i gdzie sie znajduje tego nawet nie wie Michael :) ale przynajmniej bedzie to ciekawa wycieczka.
Udalo mi sie wymienic dolary w cenie 5.0! Dzieki znajomosciom - zaprosilem za to chlopakow na lunch. Zakupilem tez bilet lotniczy na srode28.10 z Porlamar do Caracas 220B, w sumie tyle samo co podroz autobusem i promem, doliczajac jeszcze taksowki. Tak wiec wyszlo,ze zostalem tu prawie tydzien :) Zalaczylem kilka fotek. Pozdrawiam!