Kolejny dzien za 199B :) tym razem jeep safari po calej wyspie. Pierwszy raz mi sie zdarzylo w tej czesci swiata, ze cos zaczelo sie wczesniej niz pozniej :) 2 dziewczyny z Caracas, malzenstwo z Argentyny i ja - polaco tranquilo. Okazuje sie, ze aby poznac Margarite wystarczy znalezc baze w jakiejs malej zacisznej miejscowosci, w miare daleko od pozostalych gringos i korzystac z uslug calkiem profesjonalnych lokalnych firm majacych w ofercie prawie wszystko. Przejechalismy dzisiaj okolo 160km na pace jeepa Wranglera. Mialem to szczescie, ze cala ekipa byla hiszpansko jezyczna, a wiec mecz Polska - Anglia> rewanz. Bylo bardzo wesolo, chociaz rozumialem moze 10% to brzuch nadal mnie boli ze smiechu. Z Juangriego razem z naszym przewodnikiem pojechalismy na wsch wybrzeze, aby odebrac pozostalych, zaliczajac przy tym mala czarna, slodka kawe oraz poranne cerveza light. Pierwsza czesc wycieczki byla typowym produktem pod gringosow. Ruiny dawnej twierdzy, stolica wyspy La Asuncion, przejazd przez komercyjne regiony dla bialasow Playa El Aqua oraz Porlamar, az w koncu dotarlismy do laguny la Restinga. Ponad 18000 hektarow rezerwatu , czyli okolo 100km2 nienaruszonej, przepieknej przyrody. Z jeepa przesiedlismy sie w mala lodke z duzym silnikiem i udalismy sie na rajd kanalami laguny podziwiajac przy tym flore i faune tej okolicy - cudo! Po powrocie w miare sucha noga na lad, przejechalismy na prawie niezamieszkala czesc Margarity - Peninsula de Macanao. U jej pd/zach krancow zrobilismy sobie przerwe w Punta Arenas na lunch (swieze ryby, ryz i cerveza) oraz kapiel w jeszcze cieplejszych wodach niz w "naszej" czesci. Snorkling i lezenie plackiem przez pol godz dodalo nam sil. I dobrze bo po okolo 10 min zjechalismy z drogi w dzicz i wtedy Wrangler pokazal na co go stac. Takie przechyly srodka ciezkosci pozazdroscilyby najlepsze katamarany. Off road badzo sie wszystkim podobal, zwlasza paniom, ktore podskakiwaly pod plandeka samochodu. Dotarlismy w koncu do pieknej dzikiej plazy, gdzie rozmnazaja sie zolwie (4gatunki) No molesta tortugas - krzyczaly napisy tuz przed wejsciem, wiec grzecznie spacerowalismy uwazajac czy przypadkem nie deptamy zolwiom po pietach :) Jeszcze jeden przystanek na CocoLoco - specjalny drink na droge powrotna :) az w koncu wyskoczylem z jeepa w centrum Juangriego, ktore to przygotowuje sie na goraczke sobotniej nocy... Jutro chyba nie bedzie relacji :)