Geoblog.pl    Lofociarze    Podróże    Kolumbia    Los Ninos
Zwiń mapę
2012
15
gru

Los Ninos

 
Kolumbia
Kolumbia, Bogotá D.E.
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13332 km
 
Wazna czesci pobytu w Bogocie byl nasz wolontariat w domu dziecka. Glowny manager naszej szkoly Rafael znalazl dla nas prywatny dom dziecka w polnocnej czesci miasta, czyli troche blizej miejsca, w ktorym mieszkalismy. Dom dziecka jest instytucja prywatna sponsorowana przez liczne organizacje zajmujace sie adopcja, glownie z krajow europejskich oraz Ameryki Polnocnej. Jest tutaj okolo 50 dzieci, z czego okolo 15 to maluchy, a pozostale sa w wieku 2-8lat. Wiekszosc dzieci ma swoich biologicznych rodzicow, ktorym z roznych powodow zostaly odebrane. Uswiadomilismy to sobie dopiero kiedy jedna ze starszych dziewczynek, z ktora zlapalismy lepszy kontakt, zapytala nas pewnego dnia czy my sie w domu bijemy? Pierwszy dzien byl dla nas - tak nie przyzwyczajonych do dzieci, dosyc intensywny. Przez kilka godzin bawilismy sie z nimi probujac przetrwac tsunami dzieciecych uczuc, ktore za wszelka cene pragnely uwagi. Pierwsze wizyty to przede wszystkim zmasowany kontakt fizyczny. Tak wiec nosilem je na barana, na glowie, na rekach, na nogach, w sumie gdzie sie dalo i dopoki moglem sie poruszac. Wisialo na mnie zawsze przynajmniej po 5 maluchow pragnacych przede wszystkim kontaktu fizycznego. Glownie chlopcy i hiperaktywne dziewczynki, dajac tym samym Agacie mozliwosc zbudowania troche glebszej relacji z pozostalymi. Przy Agacie przesiadywaly zazwyczaj troche starsze dziewczynki i niesmiali chlopcy, dzieki czemu mogla nawiazac blizsza komunikacje i czegos sie o nich dowiedziec. Musze tu dodac, ze osrodek jest na dobrym poziomie i niczego fizycznie dzieciom tu nie brakuje. Jest milo, przyjemnie, czysto, zajecia sa zorganizowane, a obsluga widac ,ze ma dobry kontakt z dziecmi. Po pierwszym ochlonieciu zaczelismy sie zastanawiac jak lepiej zagospodarowac czas, ktory mamy z dziecmi. I tak zainwestowalismy w kredki i malowanki, w koraliki do robienia naszyjnikow i robilismy papierowe samoloty. Bawilismy sie tez w rozne gry np. z tanczeniem wokol krzesel, ktorych ilosc zawsze byla o 1 mniejsza niz ilosc dzieci, wylaniajac tym samym zwyciezce. Na ostatni dzien przygotowalismy w domu z pomoca naszej rodziny okolo 35 prezentow, glownie slodyczy. Misja transportu rano do szkoly w zatloczonym Transmilenio udala sie. Po szkole Dawid, Jospef i Anna wybrali sie do dzieci razem z nami, pomagajac przy okazji z transportem. Pod koniec dzieci byly juz zupelnie inne niz na poczatku, nie rzucaly sie na nas tak jak za pierwszym razem, mielismy okazje rozroznic ich charaktery i zachowania. Niektore byly spokojne i szukaly uczuc, inne z zazdrosci byly agresywne i np pluly, by za chwile przepraszac i nie chciec sie odkleic od mojej nogi. Inne wspinaly sie na glowe, albo siadaly na kolanach, zeby sie poprostu przytulic. Podsumowujac moge tylko stwierdzic, ze bylo to duze wyzwanie, z ktorym mysle ,ze niezle sobie poradzilismy. Bardzo wzbogacajace doswiadczenie, a teraz czasami,zwlaszcza kiedy ogladamy zdjecia, troche nam sie za nimi teskni.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Lofociarze
Agata & Erwin
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 72 wpisy72 106 komentarzy106 847 zdjęć847 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.10.2012 - 16.12.2012
 
 
21.10.2009 - 21.11.2009
 
 
11.11.2008 - 15.12.2008