Po pierwszych 2 tygodniach w Bogocie doszlismy do wniosku ,ze musimy sie wyrwac na weekend z miasta, aby zaczerpnac swiezego powietrza :) Idealnie sie zlozylo, bowiem w jednym z najpiekniejszych kolonialnych miasteczek Villa de Leyva w Kolubmbii organizowany byl coroczny festival swiatel czyli „Festival del Luzes”. Jest to 2dniowa impreza z pokazem fajerwerkow, zorganizowana w miasteczku o pieknej kolonialnej zabudowie, ktore jest ulubionym miejscem wypadow weekendowych klasy wyzszej z Bogoty. Zarezerwowalismy jeden z ostatnich pokoi w miescie i zorganizowalismy sobie 2 dni dla ciala i duszy. W piatek po szkole przedostalismy sie przez cale miasto do portalu polnocnego, gdzie doslownie w 2 minuty znalezlismy minibusa bezposrednio do Villa de Leyva (za 22000 pesos/os). Po 3,5h dotarlismy tuz przed zmierzchem i po zakwaterowaniu wybralismy sie na rynek (podobno najwiekszy w Kolumbii 128x128m). Show zaczal sie okolo 21 roznymi koncertami, a potem z pewna regularnoscia odpalano fajerwerki ku zachwytowi tlumu na rynku. Trzeba bylo uwazac na kieszonkowcow, ale oprocz tego czulismy sie super bezpiecznie. Nastepnego dnia wynajelismy rowery, lekko zdezelowane, ale biorac pod uwage ,ze prawie wszystkie drogi sa oryginalne i wylozone kamieniami w stylu kocich lbow, to wcale sie nie dziwie. Na ten dzien obralismy kierunek najpopularnijszych atrakcji, o ktorych wiele osob juz pisalo, wiec nie bede sie wdawal w szczegoly. Wspomne tylko ,ze warto wybrac szlak rowerowy na caly dzien i nie spieszac sie zobaczyc miedzy innymi: „Pozos Azules”, czyli piekne blekitne stawy,jedyna w okolicy bodege z super relaksujacym klimatem, gdzie mozna zwiedzic linie produkcyja, pola winorosli, a takze skosztowac sery, szynki, oliwi, no i oczywiscie lokalnej produkcji Cabernet Sauvignion. Dojechalismy tego dnia jeszcze do starego lokalnego klasztoru, a w drodze powrotnej zatrzymalismy sie w „El Infiernito” czyli w piekielku – jak nazywaja to miejsce lokalni. To archeologiczne wykopaliska miejsca kultu przodokow, mieszkancow tego regionu, w ktorym dominuja roznej wielkosci fallusy:o . W trakcie naszej rowerowej wyprawy spotkalismy tez naszych znajomych ze szkoly, ale juz wieczorem graniczylo to z cudem. Probowalismy sie spotkac w umowionych miejscach dwukrotnie w piatek i sobote, ale z powodu tlumu nie udalo sie. W sobote show fajerwerkow byl jeszcze mocniejszy, dluzszy i spektakularny. Ostatnie wybuchy slyszelismy juz spod poduszki okolo 4 nad ranem :) Nastepnego dnia wynajelismy quad i pojechalismy nad bardzo ladne wodospady podziwiajac po drodze lokalne haciendy, dzieki ktorym rozne nowe mysli zaczely sie pojawiac w naszych glowach :)