Wczoraj dolecielismy do Santa Marta. Taksowka za 40.000 pesos dojechalismy z lotniska do malej wioski rybackiej Taganga, ktora znajduje sie w odleglosci okolo 25km. W Bogocie na lotnisku wymienilisny tylko 100 dolarow na probe, ale okazalo sie, ze kurs nie byl najgorszy i moglismy wymienic wiecej. Teoretycznie mozna placic karta w hotelach/hostelach/ centrach nurkowych, ale cash is king! Brak gotowki rozwiazalismy w drodze w miejscowosci El Rodadero, gdzie u loklnego cinkciarza na ryneczku wymienilem pozostala kwote. System przeliczania na pesos jest dwuczlonowy, najpierw dzielenie, potem skreslanie zer na koncu. Hiperinflacja w dawnych czasach w Polsce ulatwila dostosownie sie do wysokich nominalow i po 2 dniach zaczelismy to ogarniac. Taganga slynie jako mekka backpackers’ow, ale wszechobecne smieci nie robia dobrego wrazenia. Za to temperatura powietrza i wody jest wrecz idealna – czyli goraco :) Dzisiaj zrobilismy pierwsze 2 nurki/Agata snorkeling, w wodzie o temperaturze 31C – bosko. W odleglosci 15min marszu od Taganga, wzdluz skalistego wybrzeza znajduje sie plaza, ktora przyciaga wiekszosc turystow z wioski – Playa Grande. Tam mozna zrelaksowac sie w czysto gringos’owym stylu, czyli: lezaczek, piwko, snorkeling. Popoludniami zbieraja sie ciemne chmury i potrafi nagle spasc deszcz o olbrzymiej sile, ale trwa to zazwyczaj okolo 20min i potem ustaje. Powietrze robi sie duzo przyjemniejsze i mozna spokojnie wyjsc na deptak/plaze i oddac sie przyjemnosci jedzenia owocow morza po zmierzchu. Jutro wyruszamy do Parku Narodowego Tayrona. Zostawiamy nasze bagaze w hostelu w Taganga i na lekko bedziemy przez kolejne 3 dni pokonywac kolejne kilometry dzungli odkrywajac wszystkie dostepne miejsca i plaze.