Okolo 19 lokalnego czasu (+ 6h w Europie) wyladowalismy w Bogocie na swiezo otwartym tydzien temu lotnisku „Eldorado” – robi wrazenie. Szybka, plynna odprawa, odebrane bagaze(!), uprzejmy pan z naszymi imionami na tabliczce, szybki transfer do hotelu po wyboistej drodze – slowem pelna kultura. Mamy nieco inne wrazenie niz np z Caracas, ale terminal narodowy daleko nie odbiega od Etiudy w Warszawie. Linie Iberia moze nie maja tych samych standardow, do ktorych zaczynaja nas przyzwyczjac linie azjatyckie czy tez arabskie, ale czas plynal szybko, atmosfera byla bardzo wyluzowana, a pasazerowie wyjatkowo harmonijni, moze dlatego ,ze glownie latynosi bez europejskiej zadzierania nosem – takie subiektywne wrazenie. Nasze sasiadki, z ktorym siedzielismy przypadly sobie do gustu i dobrze sie bawily. Nowoczesna babcia i mloda dziewczyna. Babcia przez 10h grala w odmiane Tetris na Ipadzie swojej sasiadki z pelna koncentracja. Mloda sasiadka starala sie (skutecznie) zrelaksowac i nie myslec o lataniu, ktorego najwidoczniej bardzo sie bala, sadzac po odglosach wydawanych podczas ladowania na lotnisku polozonym pomiedzy gorami na wysokosci okolo 2500 m.n.p.m. Pierwsze wrazenie z Bogoty wczesnym rankiem (okolo 4) to kogut - w srodku miasta :) Zaczal piac zanim jeszcze samoloty zaczely startowac okolo 6 rano. Jeszcze sie do konca nie przestawilismy z czasem, ale poki co ma to zalety w postaci wczesnego wstawania.