Dzien 3 - Cachi
ellooo
Wynajetym samochodem dnia trzeciego wyruszylismy z Salty na poludnie, a nastepnie na zachod w strone Cachi. Ten dzien minal pod znakiem jazdy po wertepach. Nasz samochod mial dopiero mieciac i byl w bardzo dobrym stanie. VW Gol (nie golf) z podwyzszonym powoziem - na szczescie. Trasa, ktora przejechalismy nadaje sie jedynie na terenowe kolosy z napedem na 4 kola. Za to piekna jest ,ze hej! :) Do Cachi dojechalismy po 4godz (160km po gorskich serpentynach) Niestety nic nie zobaczylismy z tej czesci trasy. Po przekroczeniu 2000m n.p.m. wjechalismy w chmury tak geste, ze widzialem na 2 metry do przudu. Gasiorek w tym czasie zasnal, podchrapujac w rytm wyjacego silnika ;)
W Cachi bylismy w poludnie, male miasteczko z pieknym kosciolkiem i muzeum antropologicznym. Zjedlismy obiad na rynku Plaza ( typowym dla kazdej miescowosci) i ruszylismy w dalsza trase. Drugi odcinek z Cachi do Cafayate byl najtrudniejszy do przejechania, ale za to najpiekniejszy tego dnia. Zdjecia mowia same za siebie. "Wymietoleni" dotarlismy o 21.00 do Cafayate.
(Nasz pol profesjonalny gasiorkowy aparat robi zdjecia w duzej rozdzielczosci i jest nam bardzo trudno zalaczyc zdjecia. Musimy je najpierw przerabiac na maly format, a nie w kazdej kawiarence sie da. Ponadto zalaczenie 5 zdjec trwa tutaj wieki ( czasami nawet okolo godziny. A wiec prosze czytac i wyobrazac sobie :)